14 stycznia 1948
Droga i kochana Pani,
Rachunek sumienia musi być tym razem trochę obszerniejszy, bo bez tego będzie wyglądało – że ot tak sobie – nie pisałem. A więc najpierw – zebrało mi się na wiersze. Zajęty nimi żyłem nieporządnie, zaniedbując wiele ważnych rzeczy. Po pierwszej radości z pisania, prawem odwetu przyszło co innego, ból zębów. Ale taki koncertowy, „szarpany w dziąsło” nawet na listy z Londynu spoglądałem jak na marność. Później, zgodnie z umową, napisałem do pana Kisielewskiego w sprawie jego odczytu u nas. Czekałem na odpowiedź, po której miałem pisać do Pani – i mając już jego termin, zaproponować datę Pani wieczoru autorskiego. Do dzisiaj nie ma od niego listu – sam nie wiem co się dzieje.
Tak w skrócie wyglądał czas od mego ostatniego listu do Pani. Napisałem tylko jeden list do Gustawa. Ale i on teraz zamilkł. Miałem natomiast wiadomość od Sowińskiego. Właśnie wczoraj – z Paryża.
Z powrotem do kraju zrezygnował, zapowiada przyjazd na wyspę, bo tu ma się zapisać do PKPR’u.
Pobyt w Paryżu uważa za najgorszy okres w swym życiu – tak żył niespokojnie i tyle się tam nagryzł całą tą sprawą powrotu, zaognioną przez Kołonieckiego.
Nowe zarządzenia PeKaPeRowe, o których w skrócie pisałem kiedyś, wchodzą w życie 15 stycznia 1948 ale zakomunikowano nam, że podań jeszcze nie można składać. Mają na dniach nadejść jakieś instrukcje „wykonawcze” i dopiero po nich otworzą się praktycznie te wszystkie „wrota do raju”.
Tymczasem mieliśmy tu skaranie boskie z deszczami i wichurą. Był prawie koniec świata. A dzisiaj jest zupełnie wiosna. Słońce i tak jakoś świeżo.
Proszę Pani, niechże się Pani na mnie nie gniewa i napisze.
O wszystkim – co się u Pani dzieje.
Ja mam dzisiaj służbę stróża nocnego a wieczorem idziemy do teatru, bo przyjechali z „Freuda teoria snów”. Aż mi trochę lżej, napisałem ten list, który powinienem wysłać już dawno.
Najserdeczniej pozdrawiam Panią i proszę o amnestię.
Tadeusz
Przed chwilą wróciłem z komendy, gdzie mi major Radajewicz przekazał pozdrowienia od Pani. Wchodząc do domu, zapaliłem sobie papierosa, żeby było jeszcze suciej od dobrej myśli. W ogóle mam dzisiaj dobry dzień. Niechże i Pani się nie martwi.