I połowa lutego 1948 | Tadeusz Sułkowski do Kazimierza Sowińskiego

PIASA Archives Podcast
I połowa lutego 1948 | Tadeusz Sułkowski do Kazimierza Sowińskiego
Loading
/

I połowa lutego, 1948 Piątek

Kochany Kazimierzu,

tyle jest spraw do obgadania, że sam nie wiem, od czego zacząć. Niech przypadek kieruje kolejnością rzeczy. A więc – kartę świąteczną dostałem, ale była bez adresu. Ktoś mi opowiadał, że Piaskowski wrócił do kraju – i t tego powodu nie byłem pewny, czy mieszkasz na starym miejscu. Parę dni przed twoim listem rozmawiałem przygodnie z jakimś znajomym Wedowa (nie pamiętam nazwiska). Otóż ten jegomość wrócił z Francji i mówił – bo go o to pytałem – że widział się z tobą i że wracasz do Brukseli. Niedługo potem przyszedł twój list – i teraz wiem, co i jak.

Siedzę na starym miejscu, ale wkrótce złoże podanie, żebym mógł mieszkać w Londynie. Cała ta historia potrwa jeszcze jakiś czas, więc nie jest wykluczone, że się zobaczymy w Calveley. Dużo przemawia za tym, że skierują cię tu do nas.

Sprawa Domu dla pisarzy – pamiętasz od kiedy to się ciągnie, jest nareszcie na bezwzględnie dobrej drodze. Mam w tej chałupie dostać jakąś robotę administracyjną, czy po prostu porządkową, bo wtedy będę mógł tam nie tylko mieszkać, ale i czerpać z tego znikomy, ale niby „dochód”. W ogóle te „dochody” stały się ostatnio ważną troską. Kieszenie pustoszeją, więc ludzie oglądają się za sprawniejszym dorobkiem. Naglerowa gra na poolu i w listach domaga się, aby prosić Boga, żeby wygrała. Krystyna zarabia trochę jako modelka. Gustaw w kropce, bo od stycznia rozstał się z Giedroyciem, więc odfrunęła i pensja. Planuje wypady odczytowe po obozach, ma jeździć z Balińskim. W Londynie byłem w październiku na pełnym urlopie (12 dni) i w grudniu na zebraniu Związku (3 dni). Rozmawialiśmy prywatnie o tobie, bo wówczas miałeś wracać. Nikt tego nie miał ci za złe, wiązał to z namowami Romana. W grudniu było już wiadomo, że zostajesz. Było mi przykro, że aż strach, że o niczym nie wiem i że ci w niczym nie mogę pomóc. W Londynie zawadzałem często o dom Herminii i Gustawów. Dla Naglerowej mam coraz większy szacunek – tak żyje mądrze i tyle od niej korzystam. Gustawowie mieszkają teraz u Ciołkoszów. Jak mnie kiedyś zaczęli oprowadzać po znajomych – to okazało się, że ten Londyn jest polskim miastem, tyle w nim naszych domów.

Z „Orłem” jakoś wypalił się kontakt. Dostałem kiedyś list od Rayskiego (już go tam podobno nie ma), coś tam sobie wzajem obiecaliśmy, ale nic im nie posłałem, bo jesienią była u mnie posucha, trochę chorowałem, później urlop – i tak schodziło. Przyparło mnie, jeśli chodzi o pisanie, dopiero w grudniu. Zrobiłem sobie parę wierszy. Wyślę ci je – niedługo.

Bardzo mam na sumieniu Pankowskiego. Przysłał nawet życzenia świąteczne, a ja – nic. Jeżeli korespondujesz z nim – wytłumacz mu, że to nie z żadnej niechęci. W najbliższej przyszłości odrobię wobec niego wszystko co zaległe.

Czy masz kontakt z Giedroyciem? Posłał mu Gustaw moją „Obronę Justyny” – ja znowu wycisnąłem ją od Giedroycia, żeby jeszcze trochę poprawić – a miała iść w styczniowym numerze „Kultury”. Przepisywałem ją dzisiaj do drugiej w nocy, wyślę jutro i aż się Giedroycia boję, bo prosił o pośpiech, a ja zwlekałem. Jeśli chodzi o PKPR, to ostatnio wyszły nowe zarządzenia, ułatwiające przebywanie poza obozem – z zachowaniem uposażenia.

Kazimierz, wiem, że gdyby przyszło do szczerej rozmowy, to nawet tych parę rzeczy starczyłoby na piękną rozmowę. A przecież to nie wszystko. Więc za parę dni znowu napiszę. Tylko ty pisz.

Bądź zdrów, ściskam
Tadeusz

Scroll to Top