19 lutego 1948 | Herminia Naglerowa do Tadeusz Sułkowskiego

PIASA Archives Podcast
19 lutego 1948 | Herminia Naglerowa do Tadeusz Sułkowskiego
Loading
/

Londyn, 19 lutego 1948

Drogi Panie Tadeuszu,

Teraz z kolei ja nie pisałam. A może właśnie Pan winien mi odpowiedź? Zagubiłam się w rachunku rewanżowym, zajęta przez ostatnie tygodnie pobytem mojej siostry i na zmianę jej kłopotami, zatem wspólnymi. Za godzinkę idę na zebranie Zarządu, które będzie jednocześnie obejrzeniem domu. Toczą się właśnie pertraktacje i być może wyniknie coś z tego. Byłby to dom-willa, więc bardzo dostojnie, w sam raz dla pisarzy.

O dalszych losach tej żmudnej sprawy, doniosę.

Byłam onegdaj u lekarza i posłusznie (pierwszy raz w życiu) zażywam przepisane lekarstwa. Miejmy nadzieję, że mnie to podniesie co najmniej na duchu, bo w poprawę zdrowia nie bardzo wierzę.

Jakże z tym przyjazdem Pana do Londynu? I czy Sowiński przyjedzie, czy też postanowił inaczej? Pytam z ciekawości, rzecz prosta – życzliwej dla p. Kazimierza. Słyszałam, że mocno nacierpiał się we Francji i że ugrzązł na wsi u przyjaciela. Gustawów dawno nie widziałam, ale wiem, że Gustaw wystąpi z jakimś przemówieniem czy referendum na socjalistycznej imprezie. Na ogół dość tu ponuro, a może tylko ja sponurzałam i popadam w apatię. Pisanie raczej na martwym punkcie. Coś tam dałam do „Wiadomości”, coś muszę sknocić na gromadny wieczór pod wezwaniem „Pochwała mowy polskiej”. Może jednak uda mi się z tego wykręcić, bo nie wiem jak do tego podejść, ani nie lubię publicznych „występków”.

Co zrobił Gustaw z wierszami Pana? Czy dał do „Wiadomości”? Jak się Panu podobały wiersze Łobodowskiego i Wierzyńskiego w ostatnich numerach tychże „Wiadomości”? P. Grydzewski zaprosił mnie do udziału w ankiecie: Jaka książka zrobiła na mnie w ostatnich latach największe wrażenie? Trudno było wybrnąć z tego, bo nagle uprzytomniłam sobie, że właściwie – żadna książka nie zrobiła na mnie piorunującego wrażenia. Nie jest to zblazowanie, ale znowu – depresja, smutek, bezradność. Tyle spraw mnie obchodzi i tyle losów ludzkich sprawia mi troskę, że książki zeszły jakby na margines. Niedobrze, że tak jest ze mną. Nie zdawałam sobie z tego sprawy, że jest aż tak źle, aż dopiero ten wymysł Grydzewskiego uprzytomnił mi wszystko. Zagnębiam się więc i tym, bo to przecież coś znaczy, na coś wskazuje.

Drogi Panie Tadeuszu, niechże pan napisze coś przyjemnego o Sobie, żeby mnie pocieszyć. Pewnie Pan marznie od kilku dni, bo ta niespodziana zima zastała nas już przygotowanych na wiosnę. Narzekam mocno na nieżyczliwość przyrody, bo u mnie w pokoju raczej chłodno.

Na cóż to jeszcze ponarzekać? Niech się Pan nie śmieje ze mnie, że szukam pretekstów. Ja to biorę wszystko na serio.

Bardzo serdecznie Pana pozdrawiam i zasyłam słowa przyjaźni.
Herminia Naglerowa

Scroll to Top