30 czerwca 1947
Droga i Kochana Pani,
już sporo czasu minęło od mego powrotu z Londynu, a dopiero teraz piszę ten list. Bo tak: przez pierwsze dni po powrocie chodziłem tu, jakbym wrócił z jakiegoś uzdrawiającego miejsca – taki byłem rozruszany, naładowany energią. Chodziłem po znajomych i pytałem – jak wy tu możecie w tym Calveley wytrzymać? Opowiadałem o Londynie jak chłopek po powrocie z Częstochowy. Później zacząłem za Londynem tęsknić i chodziłem markotny. Ciągle były podniebne obrazy miasta, tamta zieleń i tamten ruch. teraz przyszedł spokój, otrzaskałem się na nowo z kochanym Calveley i robi już swoje pociecha, że przecież mogę znowu się kiedy sąd wyrwać, pochodzić po tamtych ulicach i porozmawiać ze znajomymi. Chyba się Pani śmieje czytając tą elegijkę o Londynie, ale na własnej skórze przekonałem się – jak takie wyjazdy są potrzebne i ile one dają człowiekowi powietrza. Nieraz jeszcze bawię się wlepionym do kalendarzyka planem kolejki podziemnej i przypominam sobie stacyjki do Barons Court, czy do Angel – w drodze do Domu Żołnierza, gdzie mieszkałem przez ostatnie dni. Nie mam od paru dni żadnej wiadomości od Sowińskiego – prawdopodobnie jest już w Londynie. Czy odwiedził już Panią? Po powrocie zastałem i list od p. Dąbrowskiej. Nie wymienia – chyba z przezorności – żadnych nazwisk, ale kazała pozdrowić serdecznie wszystkich jej znajomych. U nas są teraz sianokosy. Pachnie to jak miód trochę i trochę jak doskonały tytoń. Słońca mało, niebo mgliste i duszne. Aż ogarnia człowieka niepokój, czy to, aby nie koniec tego letniego szczęścia. Przeczytałem już wszystko, co sobie kupiłem w Londynie i znowu trochę pusto, znowu chciałoby się pójść do Filskiego czy Orbisu i pogrzebać w książkach i pismach. A nade wszystko – znowu połazić i zmęczyć się tamtym słońcem, ulicami i kolejką. Muszę dzisiaj napisać i do Gustawów, bo i ich mam na sumieniu i trzeba podziękować za „Kulturę”, bo mi ją przysłał. Przecież to jego wypieszczone dziecko. W okresie pobytu Sowińskiego w Londynie chyba tam wpadnę, żeby i z nim o wielu ważnych sprawach porozmawiać, a wtedy znowu będę mijał Glouster Road, Earls Court i znowu się wysiądzie na Barons Court. Już z góry proszę, żebym mógł Panią odwiedzić.
I jeszcze o jedno proszę: żeby Pani była łaskawa pamiętać i żeby napisała do mnie choć trochę.
Serdecznie pozdrawiam i życzę dużo radości
Tadeusz