29 maja 1947 | Herminia Naglerowa do Tadeusz Sułkowskiego

PIASA Archives Podcast
29 maja 1947 | Herminia Naglerowa do Tadeusz Sułkowskiego
Loading
/

Londyn, 29 maja 1947

Drogi Panie Tadeuszu!

Jakże mi przykro, że tak Pan zareagował na mój list, który jak wszystkie poprzednie, był tylkopisanym myśleniem o tym i owym i najrozmaitszych sprawach, o których się nigdy nie rozstrzyga. Przecież i ja tylko przytoczyłam mój list do Gustawa i tylko czekać, abym i od niego dostała reprymendę. Myślę jednak, że wyrazi mi ją ustnie, bo sadząc z wszystkiego, co do mnie doszło, niedługo się tu zjawi. Sprawy instytutu, mówiąc po lwowsku, „zakałapućkały” się, i ani rusz nie mogę rozwiązać tej zagadki. Czy zła wola? Czy brak pieniędzy? Czy polityczna niepewność we Włoszech? Czy też wszystko razem? Dla Krystyny nie jest dobrze, że opuści Włochy. Pisała o swoim rozmalowaniu się, 26 urządziła wystawę swoich prac. Niestałość naszego istnienia emigracyjnego jest naprawdę utrapieniem. A Pan pewnie myśli, że sobie chwale te stosunki i warunki. Dobrze wiem, że schodzimy na psy i to wcale nie rasowe, ale kundle, które bywają potulne, ale częściej jeszcze są złe, czujne i wierne. Komu? Komu ta wierność, ta złość, ta czujność? Zatem- potulność?..

Wcale nie. Niech się Pan rozżala, gniewa, krytykuje. Proszę tylko na mnie się nie gniewać, bo naprawdę nie zasłużyłam na to. Zresztą- jest mi źle, mimo, że niby siedzę w tym Londynie i niby mogę pracować. Gdyby Pan wiedział, ile dni idzie mi na marne, z powodu niepewności, czy mi przedłużą odkomenderowanie, czy dostane kartę żywnościowa, czy wypłaca ml tych 14 funtów na pierwszego! Tyle mam z sobą kłopotów, że znienawidziłam siebie. Prawdziwie – rozdwojenie jaźni, jak w sensacyjnym filmie, albo w niesamowitej noweli jakiegoś Everta Meyronka, czy innego Poego.

Właśnie w tej chwili bachory z całej ulicy urządzają pod skwerkiem swoje krzykliwe zabawy. Nie przestaje się dziwie, że z tych pełnych temperamentu dzieci wyrastają potem tak nudni dorośli ludzi. Ponieważ wśród dzieci są i wyrostki, nie mogę uchwycić granicy wieku która dzieli temperament od, powiedzmy, wewnętrznej dyscypliny Anglików. Ale, choć dzieci te bardzo mi przeszkadzaj a, wole je od dorosłych, są podobne nie tylko do naszych bachorów, są podobne do nas. Hałasują bezcelowo.

Panie Tadeuszu, i ja dziś pisze krótki liścik, aby zaznaczyć że nic się nie zmieniło, że zawsze tak samo Pana lubię i że czekam

na list, który wszystko wyjaśni.

Serdecznie Pana pozdrawiam i jeżeli coś było w moim poprzednim liście „nie tak”, przepraszam,

Herminia Naglerowa

Scroll to Top