26 sierpnia 1947 | Herminia Naglerowa do Tadeusza Sułkowskiego

PIASA Archives Podcast
26 sierpnia 1947 | Herminia Naglerowa do Tadeusza Sułkowskiego
Loading
/

26 sierpnia 1947

Drogi Panie Tadeuszu,

Dziękuję za list, za pamięć, za życzliwość. W niedzielę widziałam się z Gustawami, którzy wpadli na dzień do Londynu. Pewnie zaraz, jak tylko ulokują się trwalej jakimś obozie, napiszą do Pana.

Są dość skłopotani sobą, przyjaciele nastraszyli ich mocno, musiałam trochę łagodzić, a nie jest wcale tak strasznie. Zresztą, wierze, że Gustaw da sobie radę i zamieszka w Londynie.

Dziś przypadkowo spotkałam Kobrzyńskiego, który także tylko wpadł tutaj. Ma zamiar do Francji na urlop. Co teraz jest dość problematyczne.

Jutro, albo pojutrze jadę do Fozley na tydzień chyba. Dlatego pisze, żeby się Pan nie gniewał na mnie, jeżeli jakiś czas nie będzie wiadomości.

Panu Sowińskiemu posłałam opowiadanie „Wilczur”, sądzę, że go jeszcze przychwyci w Brukseli. Chciałabym wrócić do Londynu, kiedy tu przyjadą obaj z Ostrowskim. Zobaczyłabym także Pana choć na pół godziny… jak ostatnim razem. Ah!

 O „Odczytowcach” pomówię z Zarządem po powrocie dopiero. Mam wrażenie, że można to będzie zorganizować, ale byłoby dobrze, gdyby Pan ułożył program odczytów. To znaczy – jakie tematy interesują Was, czy mogą być też wieczory autorskie i.t.d.  Tak śmiesznie się stało, właśnie napisałam o tym „ruchu umysłowym” u Was, gdy już Pan o wszystkim sam pomyślał. Zdaje mi się, że powinno się udać i bardzo tego Panu życzę.

Wracając do spotkania z Gustawami: wyglądają dobrze, choć trochę zmordowani daleką i niezbyt wygodna podróżą. Jechali przez Holandię, więc inną trasą. Żal mi Włoch i tego, co już nie wróci. Gustaw bardzo rozpolitykowany i PePeeSowy, Krystyna także.

Sznarbachowski został jako filar placówki rzymskiej PPS. Zresztą przyjechał prawie cały Rzym, prócz zastarzałej tamtejszej emigracji, składającej się z rozmaitych hrabin i komtes zmumifikowanych za życia. Została placówka Juliusza Poniatowskiego (YMCA), nasze przedstawicielstwa MSZ in paribas infidelium, więc Pappe i Janikowski, oraz Międzymorze. Zostali Dipisi, czyli nasi zdemobilizowani żołnierze pożenieni w Włoszkami i czekający na wyjazd do Argentyny. Ci właśnie – to dno nędzy, barakowej i obozowej. Kończę, bo zjawili się goście z daleka, z obozu opornych.

Bardzo serdecznie Pana pozdrawiam, życzę pogody (sobie także), zadowolenia z akcji bibliotecznej i napisania czegoś dobrego.

Herminia Naglerowa

Giedroyc w Paryżu i ma trudności z wydostaniem się tutaj.

Scroll to Top