Przemówienie Pana Posła Dr. Tadeusza Skowrońskiego, wygłoszonego w dniu Święta Narodowego dnia 3 maja 1945, na przyjęciu dla kolonii polskiej, w Poselstwie R.P. w Rio de Janeiro.

PIASA Archives Podcast
PIASA Archives Podcast
Przemówienie Pana Posła Dr. Tadeusza Skowrońskiego, wygłoszonego w dniu Święta Narodowego dnia 3 maja 1945, na przyjęciu dla kolonii polskiej, w Poselstwie R.P. w Rio de Janeiro.
Loading
/

Dzisiejszy dzień Święta Narodowego święcimy w chwili zwycięstwa, we chwili, gdy Niemcy – nasz odwieczny wróg – wspólnym wysiłkiem Narodów Zjednoczonych, a w ich liczbie i Polski – został nareszcie powalony, hitlerowski „Nowy Ład”, który miał panować nad światem – rozsypał się na zawsze w gruzy.

Dla nas Polaków ten upragniony dzień triumfu nie przynosi jednak radosnej nowiny, iż Ojczyzna nasza odzyskała pełną niepodległość i wolność. Wystarczy, że wspomnę, że jedyni spośród Narodów Zjednoczonych nie jesteśmy obecni na konferencji w San Francisco – my, którzy byliśmy obecni na wszystkich polach bitew i przelewaliśmy krew o nowy, lepszy świat jutra.

Gdy w dniu 1 września 1939 Hitler z całym cynizmem i brutalnością rzucił 80 dywizji swego doborowego wojska na Polskę, sami jedni stawiliśmy czoło tej potędze. Prócz słów zachęty, podziwu, a potem litości i współczucia nie otrzymaliśmy podówczas z zewnątrz od naszych aliantów żadnej pomocy: jednego nawet naboju karabinowego, jednego samolotu, jednego ambulansu sanitarnego – niczego.

Gdy 1 sierpnia 1944 stolica Polski, Warszawa, jak jeden mąż stanęła do boju, by oswobodzić się z jarzma znienawidzonego najeźdźcy – walczyła sama – i mówiło się, że to „względy techniczne” nie pozwoliły na dokonanie zrzutów samolotowych, by pomóc bohaterskim obrońcom stolicy, podczas gdy otrzymywali obfitą pomoc „maquis” francuscy, Tito, a nawet powstańcy greccy, którzy wkrótce tę broń przeciwko swym sojusznikom zwrócili.

Gdy Naród Polski poniósłszy ofiarę 10 milionów swych synów w imię wolności, niepodległości i nienaruszalności granic Rzeczypospolitej – po powaleniu wroga w dniu triumfu i zwycięstwa – żąda sprawiedliwości i elementarnego prawa do niepodległego bytu, trzej wielcy tego świata na Konferencji w Jałcie podpisują piąty rozbiór Polski i oddają Państwo Polskie obcej potędze, jako wasalne lenno.

Jesteśmy znowu sami, tak jak byliśmy sami w 1939 roku, z tą tylko różnicą, że dziś jedynym naszym sprzymierzeńcem jest już tylko opinia demokratyczna Zachodu. Nawet największe wyczyny oręża polskiego, jak wzięcie Bolonii przez nasz 2 Korpus we Włoszech, przechodzi niepostrzeżenie. Widocznie jest komuś nie na rękę, aby opinia świata dowiedzieć się mogła, że 300.000 Polaków przelewająca krew u boku Aliantów mają prawo żądać by stało się zadość sprawiedliwości.

Czyż jest na świecie Kraj uważający się za niepodległy, który uznał za prawowity rząd narzucony mu przez ambasadorów obcych państw i jednego ministra, który w 1939 roku uroczyście oświadczył przez radio, że Polska przestała istnieć i nigdy nie powstanie?

Stanowisko nasze względem tych poczynań nie jest czystą negocjacją z naszej strony, nie jest nie liczeniem się z rzeczywistością i wyrazem wiecznego romantyzmu polskiego, ale prawdziwym realizmem, przekonaniem, że zbudowany na podstawach takiej rażącej niesprawiedliwości świat nigdy nie może zapewnić przyszłym pokoleniom trwałego pokoju. Budowanie bowiem pokoju opartego na sile, a nie na prawie doprowadzić musi w konsekwencji do pytania kto jest silniejszy, a odpowiedź na to pytanie może być tylko dana przez paszcze armat oraz rajdy samolotowe.

Nikt może tak jasno nie wyraził tej oczywistej prawdy jak Związek Socjalistów Polskich w Stanach Zjednoczonych w swej deklaracji, która brzmi jak następuje:
„DECYZJE KONFERENCJI KRYMSKIEJ akceptując tzw. linię Curzon’a, jako wschodnią granicę Polski, potwierdzają rozbiór Rzeczypospolitej Polskiej dokonany przez Hitlera i Stalina we wrześniu 1939. Decyzje te są w istocie uznaniem układu Ribbentrop – Mołotow, w swoim czasie potępionego przez światową opinię demokratyczną jako układu kontrolującego napad Niemiec i Rosji Sowieckiej na Polskę.

Decyzje Konferencji Krymskiej są dyktatem godzącym w niepodległość Polski na podobieństwo dyktatu monachijskiego, który przypieczętował koniec niepodległego bytu Czechosłowacji.

Decyzje te powzięte zostały bez wiedzy i zgody Polski, poza plecami legalnego, zarówno konstytucyjno-prawnie, jak i politycznie-narodowo Rządu Polskiego, urzędującego obecnie w Londynie. Poza plecami Rządu Polskiego, mającego za sobą poparcie Kraju, jego zorganizowanych sił politycznych i zbrojnych oraz cieszącego się zaufaniem Armii Polskiej, bohatersko walczącej obok armii alianckich na różnych frontach europejskiego teatru wojny.


Decyzje Krymskie narzucają Narodowi Polskiemu rządy agentów Stalina. Uznanie przez Konferencję Krymską grupy agentów sowieckich, uzurpujących sobie tytuły i uprawnienia Rządu Polskiego, zaś w istocie rzeczy działających tylko w oparciu o siłę okupanta, za podstawę do tworzenia nowego rządu fałszywie z góry nazwanego Rządu Jedności Narodowej, jest pogwałceniem zasadniczych praw Narodu Polskiego, do rządzenia się według własnej woli i bez nacisku obcej siły politycznej i zbrojnej.


Narodu Polskiego tymi metodami otumanić się nie da. Związek Socjalistów Polskich stwierdza, że jedynym legalnym Rządem Polskim jest tylko Rząd pozostający pod prezydencją Tomasza Arciszewskiego.”

Jeśli nasi bracia znajdujący się pod okupacją nie mogą swobodnie się wypowiedzieć pod groźbą zsyłki na Syberię lub do Turkiestanu – obowiązkiem nas wszystkich, którzy korzystamy z wolności słowa – jest bardziej niż kiedykolwiek być nieugiętym, opierać się wszelkim pokusom, wszelkiej słabości, wszelkim próbom rozbijania nas, oszczerstwom, zdradzie i dywersji – bo tylko tą drogą możemy naszym Braciom w Kraju dopomóc. Jesteśmy sami w tej walce, ale tym silniejszym musi być nasz głos wołający o sprawiedliwość. W obliczu tych faktów okrzyk Niech Żyje Polska Armia, Prawowity Rząd Polski w Londynie i
Prezydent Rzeczypospolitej, nabierają dla nas specjalnego wyrazu i znaczenia, gdyż oni reprezentują dziś prawdziwie niepodległą, niepodzielną, wolną i demokratyczną Rzecząpospolitą.

            NIECH ŻYJE JEJ PREZYDENT WŁADYSŁAW RACZKIEWICZ.

Scroll to Top