30.X.50. Wtorek.
Drogi Panie Tadeuszu – Dziękuję Panu za list z 8 października i przepraszam za tak opóźnioną odpowiedz, ale miałam okres ciężkich dosyć chorób śród moich bliskich, co długo zaprzątało mi czas i gniotło serce.
Pyta Pan o moich wojennych wychowanków, ale z tytułu, jakim Pan ich określił – inżynier i artystka – wnoszę – że musiałam już o nich Panu pisać. W samej rzeczy są już dorośli, choć wyglądają młodziusieńko. Jurek skończył liceum jako jeden z najlepszych uczniów szkoły z dyplomem przodownika nauki, jest na pierwszym roku Politechniki i.. pali fajkę, choć nie ma jeszcze skończonych osiemnastu lat. Ela jest na drugim roku Akademii Sztuk Plastycznych, zamierza specjalizować się w konserwacji dzieł sztuki. Oboje mają stypendia. Są piękni, zdolni, rozsądni i zaradni. Rzadko ich teraz widuję, bo są jak wszyscy zresztą, bardzo zapracowani, ale stanowią dla mnie towarzystwo nie tylko miłe sercu, lecz zajmujące, co nie zawsze starsi mogą o istotach w tak młodym wieku powiedzieć.
Prośbą o „Geniusza sierocego” sprawił mi Pan i teraz kłopot w tym sensie, że nie mogłam Panu tej książki przesłać. Mimo że bardzo bym chciała. Mam tylko dwa egzemplarze, a o istnieniu innych powątpiewam; a w każdym razie trudno by mi było trafić na kogoś, kto to może posiada. Książki tej bowiem wyszło przed wojna tylko 500 egzemplarzy, a teraz nie była wznawiana. Za to wyszły już trzy wydania „Nocy i Dni” w łącznej sumie 45 tysięcy egzemplarzy i trzy wydania „Ludzi stamtąd” w 30 tysiącach egzemplarzy. Mogłabym może przesłać napisany po wojnie dramat „Stanisław i Bogumił” (o Bolesławie Śmiałym, arcybiskupie Bogumile i biskupie Stanisławie), który też nie był grany i wyszedł tylko w książce. Ale ten drugi dramat był przesłany kilku osobom w Paryżu, Bernie, i bodaj w Anglii, więc chyba gdzieś tam istnieje. Może ma go Pani Marynia. Zdrowie nie zawsze mi dopisuje. Pracuję dużo ale mało efektownie, bo zamierzyłam wielką (rozmiarami) rzecz, z której nie wiem, czy pomyślnie wybrnę. Jak zawsze w toku pisania, jestem co do tego pełna obaw, powątpiewania i tysiąca zgryzot „twórczych”. W początkach przyszłego roku wyjdzie zapewne mój przekład (dwutomowy wybór) „Dziennik Pepysa” który już jest w korektach.
Najserdeczniej dziękuję za pamięć i najmilej pozdrawiam, przy okazji załączając spóźnione życzenia imieninowe.
Maria Dąbrowska